Muzyka

Muzyka

sobota, 8 sierpnia 2015

...

Nie wiem

Jeśli mam być szczera, nie wychodzę z domu...coraz częściej myślę o cięciu się.. coraz brutalniejsze i krwawe rzeczy chodzą mi po głowie.. Ale co z tego.
Dieta? Różnie...raz nie jem nic przez kilka dni..raz wpieprzam jak szalona tylko po to żeby kolejnego dnia znowu nic nie jeść.
Ludzie ode mnie odchodzą ale nie dziwię się, przecież i tak nie idzie się ze mną dogadać. Zostaje tylko M który wiecznie mnie rani i traktuje jak ścierwo ( zapewne sobie na to zasłużyłam, haha).
Coraz poważniej zastanawiam się nad kolejną zmianą szkoły na taką gdzieś daleko, skąd do domu bym wracała z raz na 3 miesiące...
Skoro nie pozostało mi nic do stracenia- do końca sierpnia 53 kg  (aktualnie 58)
Dieta? Prawdopodobnie przedłużona baletnica- każda faza 4 dni, oczywiście zmieniona na wersję wegańską
Ponadto muszę zabrać się za moje notatki i tak dalej
We wrześniu musi być już dobrze.


wtorek, 14 lipca 2015

Może jakaś pomoc?

Dobrze, już się trochę ogarnęłam i uspokoiłam..
Zaczęłam planować imprezę na 18 ;)
Niewielką bo ok 10 osób, w domu bo oczywiście rodzice nie będą wykładać kasy na sale albo coś( stąd też ograniczenie co do ludzi) no i ogólnie tak jakoś nie wiem..
Mimo wszystko muszę się postarać żeby była najlepsza jak tylko się da: ) no i schudnąć chociaż do tych 56  do niej ^^ 

Macie jakieś pomysły co zrobić żeby impreza była niezapomniana ?; p

Bilans: ostatnie dnie dość dużo, w granicach 1300 kcal
Wróciłam dziś do domu więc obiecuję poprawę.

sobota, 11 lipca 2015

Coś tam coś..

Ave
Od tygodnia siedzę u babci...właśnie udało mi się dorwać internet... Niby dużo pracuję w polu przy owocach, pomagam w domu i robię porządki u siebie w ogrodzie ale też dużo jem..
Dopadł mnie ten czas, kiedy nie wiem czy przegryźć sobie żyły czy tak może jest dobrze..

NIE JEST DOBRZE
ale chuj w to..

2 tygodnie do 18....
Zawsze sobie obiecywałam że do 18 urodzin wszystko będzie zajebiście..a tym czasem
- Mój 'idealny związek' pierdoli się jak koty w marcu
- Oceny? Mam stypendium ale co z tego?
-Dom? Dalej jestem niezauważalnym cieniem który pojawia się na 1 dzień na ok 2 tygodnie,wyciąga kasę i idzie dalej w swoją stronę..
-Znajomi? Hahahahah no proszę, mam 1 dobrą koleżankę z którą dużo rozmawiam ale coś się psuje bo to było coś więcej ale ja jak zawsze spierdoliłam bo uznałam że się "do związków nie nadaję"... Chłopaka nie chłopaka  z którym nawet nie gadam odkąd się do swojej kumpeli szmaty wybrał, znajomego który z dziwnych źródeł dużo o mnie wie i tak dalej ale koniec końców chce mnie tylko przelecieć i psa...I chyba tylko koleżance i psu ufam...
-W głowie dalej chujnia totalna..nie rozumiem świata i samej siebie
-Waga jak widać...a miało być 48..

Ogólnie nie wiem...siedzę na wsi
Nikt się do mnie nie odzywa...jakby wszyscy na raz zapomnieli..to przykre
A jeszcze sytuacja z koleżankami z pokoju w internacie fchuj nieciekawa... Ale nie mam zamiaru nic robić, a niech mnie w dupe pocałują.


No i koniec żali..
I tak jak ktoś wejdzie to i tak napisze ' ooo będzie dobrze, nie martw się, osiągniesz to za rok,przykro mi, nie martw się każda tak ma'

Ja o tym dobrze miśki wiem..ale ja nie lubię być "każda"

niedziela, 5 lipca 2015

Waga dalej stoi w miejscu

Waga się nie rusza więc ruszyłam meble w pokoju..
Zrobiłam sobie dzień dziecka- poprzestawiałam wszystko,sprzątnęłam i wgl.
A w temacie dnia dziecka- tydzień temu kupiłam sobie bardzo ładną koronkową bluzkę ( S <3)  Strasznie byłam dumna że się w nią zmieściłam i tak dalej ale jako że dziś znowu jadę tam bo niedaleko jest sklep z narzędziami medycznymi- moja kochana matka sobie ją przymierzyła i po tym uśmiechnęła się złośliwie i powiedziała " Mogłabyś mi taką kupić, ale jeszcze aż tak gruba nie jestem"

Nie wiem.. nic mi się nie chce, właśnie wciągam jeansy i bluzkę z długim rękawem, nie będzie nikt na mieście na takiego grubasa jak ja patrzył... Nie wiem czy bardziej mam ochotę zabić siebie czy ją..

- 10000 do pewności siebie... a wcześniej też było z nią słabo.
Wczorajszy bilans? 1 ugotowany mały burak, pół cukinii i 2 kotleciki sojowe w panierce z mąki ( byłam u babci).

Dzisiejszy bilans?
Póki co szklanka napoju pomarańczowego i to tyle..

czwartek, 2 lipca 2015

59,3

Wreszcie się coś ruszyło...ale to przez efekty uboczne antybiotyku.
Oczywiście w ulotce napisali "przyjmować po posiłku" ale nie dodali że po ciepłym a to bardzo istotne... Rano jak wzięłam po kawałku chleba z pomidorem , przez 8 h się zataczałam i wymiotowałam. A wieczorem po gołąbku było cudnie. Niesprawiedliwe..

M pojechał nad morze:) Bo przecież każdy rozsądny "chłopak" "przyjaciel" "najbliższy" spierdala na drugi koniec polski jak 2 połówka jest chora...

Dziś pewnie w bilansie pojawią się pierogi z jagodami a czy coś więcej to nie wiem.. zapewne gołąbek ok 11 i o 23 coś..może to będą znowu pierogi...  Pierogów nie było, mama o nich całkiem zapomniała a ja przypominać nie będę..

Ogólnie zastanawiam się czy nie jem za dużo skoro waga stoi.. Jak myślicie?


Myślicie że warto spróbować? Tylko zamiast zwykłego miodu dodać nektar z mniszka...



Bilans:
2 małe gołąbki z ryżem-180 kcal
1 łyżka zielonej fasolki- 20 kcal

Łącznie : 200 kcal

Oprócz tego piłam dziś dużo wody i dużo spałam... Chyba tak będzie wyglądał cały mój przyszły tydzień...

2 lipca

59,8 - cóż za spektakularny postęp -,-

Wróciłam właśnie od lekarza...
Poszłam po antybiotyk a stworzyła mi coś na kształt życiorysu lub listu gończego -,-
" Blada, liczne blizny na brzuchu i przedramionach ( dobrze że nóg nie widziała bo tam jest wiele więcej...) Wegetarianka od 13 roku życia, aktualnie weganka blablabla"
Dalej nie wiem na co jej ta wiedza.. 

We wrześniu nie mogę wrócić do internatu. Wiecie jak to jest jak się kogoś bardzo kocha ale ten ktoś zamiast pomóc pogrąża nas jeszcze bardziej a wręcz sam prowokuje sytuacje które prowadzą do nienawiści znajomych w naszym kierunku?..
Prawdopodobnie będę dojeżdżała co mi się nie uśmiecha i pokazuje mnie jako tchórza ale nie mam zamiaru mieszkać z dziewczyną która mnie skrycie nienawidzi i z zakompleksioną 16 latką dla której liczą się tylko zakupy,kasa i nowy telefon ( ostatnio odrzuciła chłopaka bo nie ma "srajfona") Jezuuu... ona jest niemalże tak płytka jak płaska.. A M zamiast powiedzieć jej że to co jej powiedział to nie prawda to musiał dowalić że " bo Proselytegirl nie chce żeby cała klasa o tym wiedziała a ty im pewnie rozgadałaś".

Dziękuję kurwa bardzo.

W mojej marnej egzystencji mogę liczyć tylko na 2 osoby...które spotkałam całkiem przypadkiem
Przyjaciółkę lesbijkę i mężczyznę który chce ze mną być ... Oczywiście jestem głupia i uparcie obstawiam przy tym że M się zmieni. Że będzie troskliwy,opiekuńczy,że zrobi cokolwiek bez mojego wcześniejszego opieprzenia go.. No nie wiem. Jakoś nie wyobrażam sobie co będzie dalej...bo ludzie się nie zmieniają a tego co teraz jest nie chcę.

Plany? 10 dni leżenia w łóżku na antybiotyku, akurat Wiedźmina 3 przejdę a później nie wiem.. wiśnie pewnie..ale nie wiem, wszystko mi jedno.
A najgorsze jest to że mam ochotę na tosta z dżemem a nie zjem bo mnie gardło boli i za dużo kcal..

Wszystko jedno,chcę zostać sama...
Chyba nie warto nikomu ufać..

Urocze :)



środa, 1 lipca 2015

Angina

Wstając rano wiedziałam że nic dobrego mnie nie spotka.. i nie myliłam się:)
(tak wiem, powinnam przestać narzekać i się przyzwyczaić)
Jestem ponad 200 zł w plecy przez co moje wakacje właśnie oddalają się w tempie odrzutowca.
Waga dalej stoi

Jest zimno, nie mam na nic ochoty... a jutro z rana do lekarza.
W sumie nie rozumiem czemu muszę iść na kontrolę zamiast wejść, "dzień dobry, mam anginę ropną" i wyjść z receptą.. Już tyle razy to przerabiałam że się odechciewa.

Jeszcze nie ma 21 a ja zbieram się do spania bo mnie cholera przez to gardło bierze...
Na dodatek moja kochana mamusia uznała że jutro ja jadę rwać czereśnie ( bo ona nie będzie, jezusiu co to by było gdyby wielka pani się do jakiejś pracy fizycznej zabrała, o niee :C  ) Koniec końców pewnie za darmo bo wyjedzie z argumentem " kupiłam Ci koszulkę!"

Na śniadanie zjadłam 2 parówki sojowe i cały dzień piję herbatkę owocową bez cukru... No i 1 pieroga jak rozgrzewałam obiad. Nie wiem ile kcal, nie mam siły szukać ile te parówki mają, chcecie to policzcie same.

Fajnie że chociaż obojczyki widać..bo dupa jak gruba była tak jest i jak będzie to chyba ją obciosam siekierką..

wtorek, 30 czerwca 2015

59.5

Waga nie spadła ale może to być ze względu na gromadzenie się wody przed okresem.
Boli mnie gardło i to cholernie ale żyje się dalej.
Ugotowałam żurek,wziełam do ust.. i wiecie co?
Wylałam cały...paskudztwo...tylko niepotrzebne kcal...

Bilans:
1 szkl soku porzeczkowego- 60 kcal
2 herbatki owocowe- 60 kcal
1 kromka chleba z keczupem 100 kcal

Łącznie :  220 kcal

Napierdalam w Wiedźmina bo coś trzeba robić!

Dobrze,że nie mogę nic przełykać...przynajmniej nie będzie mi się chciało jeść...

poniedziałek, 29 czerwca 2015

59,5

Pół kg w dół.. po dniu jak każdy inny tylko gorszym.
Zgodnie z tym czego się wszyscy spodziewali- M został u mnie na noc...
Nie wiem co to jest, może nie chcę wiedzieć.
Za każdym razem mówi że się poprawi... Teraz też miał to zrobić ale zamiast tego sobie pojechał.
Wziął co"jego" i pojechał..

Bilans:
1 szkl rozcieńczonego soku porzeczkowego- 60 kcal
3/4 soczku cappy pomarańczowego- 120 kcal
2 gryzy chleba ciemnego- 60kcal
łyżka fasolki zielonej- 30 kcal

Łącznie: 270 kcal

niedziela, 28 czerwca 2015

Powrót

No i stało się.
Tyle czasu blog świecił pustką i suprajs- jestem.

Nowości?
Przeszłam na weganizm, Michał mnie zostawił ale za to mam stypendium w szkole. Nie mam na nic siły więc będę pisała bardzo dużo.. Może to mi pomoże. No i oczywiście 48 kg :) Stęskniłam się za tym.
Mam nadzieję że ktoś tu kiedyś wpadnie...
Mam też nadzieję że Michałowi spodoba się to w jakim stanie mnie zostawił. Bo przecież tak bardzo chciał ze mną być że wyszedł z domu niezauważony i napisał w drodze smsa...

Waga 60 kg
Wzrost 166 cm

Plan na wakacje?  - 12 kg, po 6 na miesiąc...damy radę ;)



Może powinnam cieszyć się z wolności ale...
Czekam tylko aż ktoś mnie z tego wyciągnie
Najlepiej za pomocą broni palnej.

Bilans
Pomidor- 20 kcal
3 małe pierogi ze szpinakiem- 120 kcal
1 szkl soku porzeczkowego rozcieńczony z wodą- 60 kcal

Łącznie- 200 kcal

Dzień był cholernie stresujący...ale to dobrze bo nie mam nawet apetytu


piątek, 3 kwietnia 2015

Ostatni

Pieprzyć was wszystkie...
Moja obecność tutaj nic nie zmienia
A nawet gdyby zmieniała.. i tak wszystko pieprzyć.



"Wszystko jedno
Może umrę dla tej chwili
Wszystko jedno
Nikt mi już teraz nie przeszkodzi
Nikt mnie nie powstrzyma
Lubię to
Chociaż chce mi się płakać
Ale to zaraz minie..."

wtorek, 17 marca 2015

Nie wiem nic..

Ave
No to jak powyżej...
Nie wiem, nie mam pojęcia co zrobić ze swoim życiem..
Waga? 66 kg..
Brzydzę się jedzenia ale jem. I TO jest mój największy problem.
Wiem że to sam tłuszcz który mi nic nie da, nic przez niego nie osiągnę (chyba  że ktoś chce być grubą świnią..)

Mam wspaniałego chłopaka który nosi mnie na rękach... Spełnia wszystkie moje zachcianki... Jest ideałem pod każdym względem. Ponadto regularnie chodzi na siłownie i ostro tam zapieprza żebym mogła sobie macać jego brzuch jak będzie mi się nudziło... Wyrzeka się tylu różnych rzeczy żebym tylko była szczęśliwa.. A JA KURWA NIE UMIEM NAWET SCHUDNĄĆ DLA NIEGO. Przecież wiem że pewnie też uważa że jestem gruba ale ze względu na przeszłość nie mówi mi o tym bo boi się że znowu w to wpadnę..

Wiem że odchudzam się dla siebie a nie dla niego...ale po tym roku związku ja=on...i tak już chyba zawsze zostanie. Mimo że czasem jestem na niego strasznie zła..

Ostatnio matka uznała że jestem przewrażliwiona na punkcie wagi i wyglądu. Hah, szkoda że nie powiedziała tego 4 lata temu jak wszystkie dziewczyny patrzyły na mnie z podziwem i pytały jak to się stało że tak schudłam... cały świat stał przede mną otworem

Ale jako że jestem sobą- musiałam to spieprzyć.

Ahh...no i ogólnie ostatnio wywiązała się taka sytuacja.. - moja mama założyła moje legginsy (w sumie mamy prawie ten sam rozmiar ale ja jestem szczuplejsza w biodrach a mam bardziej rozbudowaną pupę, uda i łydki) no i ktoś z moich bliższych osób był z nami i zostałam zapytana
CZY JA WGL DAM RADĘ WEJŚĆ W TE SPODNIE.

Dziękuję, życie jest chujowe, 0/11, nie pozdrawiam

Najlepiej by było się zabić..albo zabić wszystkich innych.Chyba się jeszcze nie zdecydowałam

Nie wiem nawet czy ktoś to wgl czyta...same żale...mehh.. Nie wiem czy dalej to pisać czy zostawić w cholerę i męczyć się samej..Jeśli ktoś to czyta to może niech napisze czy będzie czytał dalej bo nwm czy to co robię ma sens...

środa, 4 marca 2015

5 marca- trzeba ogarnąć dupę

Ave

Kończy mi się 2 tydzień zwolnienia.. I wiecie co? Prawda jest taka że choroba chorobą ale jestem gdzie jestem a nie w szkole dla tego, że brzydzę się ludzi.. Mam dość tych wszystkich kłamstw, plotek i wpieprzania się w życie innych.

Ostatnio działo się wszystko złe co tylko mogło- koleżanka z pokoju okazała się wredną i podłą osobą która nie potrafi powiedzieć niczego prosto w twarz. Czemu tak uważam? Pożyczając sobie zeszyt do przedmiotów zawodowych przez przypadek natknęłam się na jej dziennik ( w takiej samej okładce jak inne zeszyty) i otworzyłam na akurat takiej ciekawej stronie, dzięki której dowiedziałam się co o mnie sądzi :

1. Zadaję się ze starszymi rocznikami żeby im zaimponować
2. Chwalę się na prawo i lewo bliznami po cięciu (bo przecież jestem z nich tak bardzo dumna xd)
3.Zdradzam M z dziewczynami z internatu ( wiadomo- wszystkie less są moje )
4.Jestem zmienna i pomagam tej stronie której w chwili aktualnej mi się bardziej opłaca...

Poważnie? Jezuu.. ja nie wiem czemu ludzie mnie za taką uważają.. Ten starszy rocznik to MÓJ rocznik, nawet nie pamięta że jestem od niej rok starsza... Blizny są i ich nie ukrywam ale też się nie chwalę. W życiu bym nikogo nie zdradziła- prędzej bym się zabiła niż zrobiła coś takiego komuś bliskiemu. A zmienność- wszyscy tacy jesteśmy, wykorzystujemy okazję, jesteśmy z tymi którzy zapewnią nam większy sukces. To właśnie jest nasza natura.

To tak w dużym streszczeniu....i co powinnam zrobić? Powiedzieć jej? Nie mówić i wcisnąć ją w ziemię? Nie jestem taka.. Nie wiem, zastanowię się. Może powinnam pogadać o tym z 2 współlokatorką... nie wiem.

Ale są też pozytywy- moja kochana Julka( a i owszem, ze starszej klasy- o rok, czyli mój rocznik, ten sam kierunek) zaprosiła mnie do zamieszkania z nią w pokoju bo dziewczyna jedna się przeniosła..
Nie zrobię tego, nie mogę bo już całkowicie odseparuję się od klasy...

Walić to wszystko
Walić szkołę
Walić internat
Walić ludzi.

A teraz do tematu- dieta...
Nie znam wagi ale czuję się z nią fatalnie...sądzę że jakieś 66 kg bo ostatnie kilka tygodni nie patrzyłam co jem.. W planie mam do dnia kobiet zejść chociaż na 65.. będzie ciężko bo metabolizm mimo wszystko jeszcze nie doszedł do siebie- znowu.
Mam potworną ochotę olać wszystko i rzucić się pod pociąg ale no cóż, chyba nie tym razem. Postanowiłam sobie że do końca kwietnia zejdę na max 55 kg i mam w dupie co ludzie o tym sądzą... Może nawet do mojego kochanego 48 <3

Ale potrzebuję planu...diety szybkiej i niezawodnej.. myślałam trochę o baletnicy i możliwe że bym ją wprowadziła z lekkimi zmianami ale też wiem że w dzień kobiet bez słodyczy się niestety nie obejdzie ;x tak więc wyczuwam ponowny romans z rzyganiem :)

A więc jakie diety mogłabym zastosować?
1. Dieta baletnicy
2.SGD
3.ABC
4.600 kcal
5.300 kcal
6.Białkowa
7. Wyłącznie warzywa
8.Głodówka

Macie jakieś inne pomysły ? Biorąc pod uwagę ogarniczenia w internacie..
Piszcie w komentarzach, może wreszcie coś wybiorę

Ehh , ale się dziś rozpisałam.. Miłego dnia:*

czwartek, 26 lutego 2015

Co cię nie zabije...to cię wkurwi...

Ave!

Chcę jak najszybciej zapomnieć o ostatnich 2 miesiącach, nie wiem czy nawet nie o ostatnim roku. Znowu pokłóciłam się z M.. Dowalił mi słowami tak mocno że przez cały dzień siedziałam na łóżku i nie wiedziałam co ze sobą zrobić a teraz co? Uważa że to moja wina i ja powinnam przeprosić.
I wiecie co?
Nie przeproszę ale dostosuję się do tego...Będę taka jak kiedyś- zimna i sarkastyczna...ale wszystko ma swoją cenę.. w moim przypadku jest nią cięcie się. No cóż.. i tak wiedziałam że do tego wrócę.

Ponadto... 2 tygodnie zwolnienia lekarskiego. A pomyśleć że jeszcze w poniedziałek byłam z moją ulubioną kobietą na lodach o smaku gumy balonowej ;3

Dieta...w sumie nie trzymam się jakoś konkretnie, nie mam na to siły. Co prawda już wróciłam do starego trybu po pewnej sytuacji ale to jeszcze nie jest to co bym chciała.
Bilanse są nie wiem..no staram się mało jeść ( poniedziałek- lód 2 kulki guma balonowa, wtorek - banan i herbata z łyżeczką miodu, środa- dużo herbaty + leki)

No i ... palę na potęgę... ale na szczęście (lub nieszczęście) elektryka :)

Strasznie chce mi się płakać.. ale nie zrobię tego, zastąpię to romansem z wszelkimi ostrymi narzędziami. Nie wiem nawet czy dalej będziemy razem, sama nie wiem czy bardziej bym tego chciała czy może jednak to za bardzo mnie wyniszcza..

W dupie z tym, muszę się zająć sobą...postaram się odwiedzić zaraz kilka blogów:)

Waga? Nie znam, boje się wejść.. pewnie i tak przytyłam.

zdjęcie z dzisiejszego poranka..
nienawidzę tych grubych rąk i brzucha...

piątek, 13 lutego 2015

Whatever

Przegrałam życie.

Czuję się bardzo słabo, za każdym razem gdy wstaję z łóżka ledwo udaje mi się powstrzymać przed upadkiem...ahh te zawroty głowy.

W szkole cudownie, niemalże co dzień wracam o 16 i idę spać.

Dieta? Po co mi dieta skoro na widok jedzenia robi mi się nie dobrze.

Okres dalej się spóźnia i tylko ja wiem czemu..

Teraz mam ważniejsze sprawy niż ten blog ale za jakiś czas tu wrócę

Obiecuję

piątek, 6 lutego 2015

Sztuka spadania - 65 kg ...dalej

Ave

No to może zacznę od najważniejszego - dietę przerwałam ze względu na badania + czuję się na tyle słabo że cały tydzień koleżanki przynosiły mi jedzenie do pokoju i za bardzo nie miałam wyboru co jem..

Ponadto znowu spóźnia mi się okres ;x Mój cudowny chłopak oczywiście z "bananem" na twarzy przywiózł mi test ciążowy i kazał go zrobić bo przecież na 10000% będziemy mieć dziecko ;__;
Wyszła jedna kreska i jestem z siebie dumna ale była też taka baardzo delikatnie zarysowana 2...(taki baardzo jasny,prawie niewidoczny róż) No i w sumie nie wiem czy to może być przez zbliżający się okres czy coś czy może jednak jest jakaś możliwość ciąży... Tak, pół roku uczę się o rozrodzie i hodowli zwierząt ale o człowieku mało wiem..

Boli mnie WSZYSTKO. Dziś lecę na te durne badania i nie wiem co ze sobą zrobić.. Chyba będę musiała w tym stanie zawieszenia doczekać wyników.

Lecę dalej spać, może będzie lepiej...

poniedziałek, 2 lutego 2015

Dzień 1

Ave!

Noc nie przespana.. upłynęła na powstrzymywaniu się od rzygania na widok pary która nieudolnie obok mnie macała się...nie wiem czy to był już seks i nie chcę wiedzieć.

Na śniadanie zjadłam 1/3 ogórka a teraz (godzina 9;30) piję sobie herbatkę w pokoju.. nie byłam w stanie iść na lekcje, tzn poszłam na 1 h anatomii ale nie dałam rady.. Wiem tylko że było coś o trzeszczkach i dużo o mięśniach ... Nie mam pojęcia, notatki przepiszę później...

Czeka mnie pobieranie krwi.. Rodzice się uparli bo podobno ostatnio jestem bardzo apatyczna a jako że nie jem mięsa- podejrzewają anemię... taka rodzicielska paranoja..

Bilans:
Śniadanie: 1/3 ogórka- 10 kcal
                  herbata - 2 kcal

Obiad: łyżka spaghetti -100 kcal
            ser żółty 50 kcal

Kolacja:

niedziela, 1 lutego 2015

65 kg - 1 luty, nowe życie

Ave!

Niedawno zostałam obudzona ( szkoda bo miałam cudowny sen o zombie :D)

Rozmawiałam z chłopakiem, wyrzuciłam mu wszystko co mnie bolało.. podobno zrozumiał i będzie się starał bardziej ; o Aczkolwiek nie wiem jak teraz będzie.. Tak wgl bardzo rozbawiło mnie jak łatwo można komuś coś wmówić.. Wystarczy trochę talentu aktorskiego i mówienie co chwilę że jest ok!" i w jeden dzień można pozbyć się zaburzeń odżywiania z którymi męczyło się latami... Oto dowód :

 
Nie wiem... może jestem dziwna ale nie utożsamiam 1500 kcal z normalnością..
 

Dziś wracam do internatu.. ostatni dzień wolności zarówno dosłownej jak i w sensie jedzenia.
Plany jeśli chodzi o dietę mam następujące:
 
 
Jem 3 posiłki dziennie ( wyłącznie to co podają na stołówce).
 
Śniadanie: Nie jem pieczywa , masła i mięsa natomiast nie jadam z natury . Nie będę też jadła nic słodkiego ani piła kakao więc prawdopodobnie śniadanie będzie wyglądało jakoś tak : Kawałek papryki/ogórka i herbata albo mały jogurt owocowy i herbata..
 
Obiad: Jako że mięso odpada-zazwyczaj jem ziemniaki /ryż  sałatką, możliwe że ograniczę się wyłącznie do sałatki i nie będę jadła zup
 
Kolacja : Ponownie pieczywo.. więc zagarnę jakieś warzywa albo owoc i po problemie.
 
Ponadto postaram się pić dużo wody oraz herbatek ( kupiłam sobie fajny słodzik w płynie więc nie będzie problemu że gorzka:))
 
14 lutego spotykam się z chłopakiem więc chciałabym dobić chociaż 60 kg.. może zauważy że coś się zmieniło. Kurwa, zależy mi na pozorach ale uwielbiam gdy mówi że schudłam, że nic już niedługo ze mnie poza kośćmi nie zostanie.. jak martwi się że zasłabnę... Więc mimo wszystko schudnę. Najbardziej chciałabym dobić 58 kg do walentynek, zobaczymy co z tego będzie
 
A więc.. Cel :  7 kg w 13 dni? Nierealne ale 5 kg w 13 dni już bardziej :)
Ciekawe czy będzie to widoczne..
 
 


czwartek, 29 stycznia 2015

63 kg

Ave

Znowu nie było mnie dobre kilka dni, pewnie każdy się domyśla czemu.. Teraz też on jest u mnie ale śpi piętro wyżej a ja jakoś nie chcę lub nie mogę więc.. piszę ;)

To tak..na dobry początek wiadomość roku:

JESTEM WKURWIONA NA WSZYSTKO I WSZYSTKICH

Każdy nawet najdrobniejszy zły ruch doprowadza mnie do szału, to co kiedyś wywoływało reakcję"oooooooooo *,*" teraz sprawia że mam ochotę wziąć do ręki nóż i wbić go w siebie albo w kogoś innego. Nie wiem co się dzieje, nie chcę wiedzieć.

Poprzednio pisałam że chcę pogadać z chłopakiem o tym co się dzieje, że wróciłam do pisania i ogólnie chciałam mimo wszystko jego wsparcia.. Zamiast tego uznał że "bawię się" w pro-anę bo mi się NUDZI. Tak, z bulimią też się kiedyś bardzo ładnie bawiłam a do tej pory nie wiedziałam że robiłam to z nudy... I słowa które kiedyś mnie cieszyły stają się najbardziej wkurwiającym przekleństwem.

"Ty zawsze musisz wszystko robić perfekcyjnie!"

Nawet nie wiecie jak się z tego kiedyś cieszyłam.. A teraz mój mózg uważa to za obrazę, może coś szyderczego..no nie wiem.
Koniec końców nie powiedziałam o blogu, nie chcę mówić. Za to wiem co muszę zrobić :
1. Udawać że "wynormalniałam" żeby się nie użalał i nie wpychał jedzenia
2.Opracować taką dietę żeby w tygodniu jeść mało, może raz w tygodniu głodówka a jak on jest zjeść więcej...pewnie i tak skończy się na rzyganiu jak wczoraj ale to nie ważne.
3.Nie mówić nigdy więcej na ten temat

Daj człowiekowi palec a weźmie całą rękę...

Dieta tymczasowo zawieszona.. Jem tak w granicach 800/1000 kcal. Waga nie spada ani nie rośnie. Od 1 lutego zabieram się równo za dietę bo powrót do internatu poszerza mi perspektywy ( w domu mama za bardzo się martwi i wpycha jedzenie...chyba wyłącznie ze względu na przeszłość, przecież widzi że jestem gruba ).

Plan na luty? 55 kg?  Nie wiem.. Nie mam siły o tym myśleć. Może zwyczajnie powinnam się znowu zagrzebać w książkach i muzyce? Mam zamiar wrócić do dzienniczka w postaci kalendarza - będę miała wszystko ładnie rozpisane ;) Jest bardzo ładny, czarny.. a kosztował mnie 4 zł w tesco xD

A więc 1 lutego- 1 dniowe oczyszczenie ( sam jogurt naturalny 0%)
2 luty- 1 marca - Ana in Training Diet

Później prawdopodobnie SGD a później Skinny Bride Diet i w tym momencie powinnam ważyć już 48 kg. Dziękuje, dobranoc :)

W moim świecie rządzą mentolowe fajki, szary lakier do paznokci i muzyka, nie ludzie.

Siedzę sobie w salonie w moim durnym kigurumi pandzie i nie wiem co dalej.. Iść spać czy nie.. Jestem na nogach od 3 a jest już po 6.. nie jestem zmęczona ale głowa mnie boli, mam ochotę połknąć całą paczkę jakichś tabletek i się położyć..

Nie wiem co zrobię ale to koniec pisania tak gdzieś do niedzieli bo i tak nic sensownego się tu nie znajdzie. Mam ochotę położyć się i już nie wstać..



Owszem, zostałam pandą.

sobota, 24 stycznia 2015

62 kg

Ave

W sumie nie wiem po co pisze bo wszystko się pieprzy. Nie to żeby kiedyś się nie pieprzyło ale powrót do tego co było mnie wcale nie cieszy.
Ostatnie kilka dni byłam u chłopaka więc nawet nie miałam jak wejść na bloga. Oczywiście też zmuszał mnie cały czas do zjedzenia i tłumaczył że "nie ważne że nie jesteś głodna, masz jeść bo organizm potrzebuje tego!" Jaaasne... Cudownie że powiedziała to osoba, która następnego dnia rano ze mną zerwała po czym po 2 h znowu byliśmy parą. A teraz mamy północ a ja siedzę z butelką wody i to piszę. Na telefonie dobre kilka nieodebranych od niego ale czy to ważne? Sam się o to prosił, nie mam siły wszystkiego naprawiać. Od dłuższego czasu czuję się jakbyśmy spadali w dół, nie wiem czy to się da uratować ale to nie ważne.

Jestem gruba
ale chociaż
Nie jestem głodna

I tego będę się trzymała

Waga niby spada ale nie wstaję rano szczęśliwa, nie myślę w koło o tym co zrobię jak schudnę. Moja przyszłość jest jedną wielką niewiadomą.

Dzisiejszy bilans :
300 ml bubble tea - 300 kcal?

I to na tyle.. nie mam ochoty na nic więcej. Swoją drogą nie wiem ile konkretniej to może mieć kcal..
Nie mam siły żyć
To wszystko chyba mnie znowu przerasta

Położę się spać, fajnie by było gdybym się już nie obudziła

Patrzę na siebie i rzygać mi się chce... Wszystko za grube..

Niedziela- obiad rodzinny, męczyłam się od 6 rano, babcia nie przyjechała

Bilans :
200 ml bubble tea - 200 kcal
łyżka mizerii z jogurtem zamiast śmietany - 100 kcal

Łącznie 300 kcal.


Poniedziałek - Jest 11 rano, zastanawiam się nad 3 dniową głodówką. Chcę do końca stycznia dobić 58 kg.
Nie wiem co ze sobą zrobić, kręgosłup mnie boli, zawroty głowy są coraz mocniejsze a światło sprawia że mam ochotę się zabić. Nie, nic mi nie jest, poza tym czuję się dobrze. Jeszcze nic nie zjadłam, nic nie wypiłam. Mam na coś ochotę ale podchodzę do lodówki  i rezygnuję. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Chciałabym teraz porozmawiać z M ale jest w pracy, fuck...

poniedziałek, 19 stycznia 2015

64 - niespodziewajka !

Ave!

No to jestem już po wizycie u babci która była masakryczna, w pewnym momencie to już wpychała we mnie łyżką jedzenie co jest dziwne, szczególnie że jestem niemalże pełnoletnia ;__;
Efekt? 1 kg na + ale może to być też spowodowane zatrzymaniem wody w organizmie bo zaczęłam wiele więcej pić ;3 (wreszcie!)

Przywiozłam sobie kilka super książek i grę planszową..no i tutaj moja ''niespodziewajka'' - dzisiaj wpada do mnie kumpel z internatu żeby ze mną pograć xD  Tzn MOŻE wpadnie ale już się nastawiłam i teraz tylko mam nadzieję że się nie zawiodę ;x

Wczorajszy wieczór był natomiast... zaskakujący. Napisała do mnie koleżanka z klasy i okazało się że jesteśmy do siebie bardziej podobne niż przypuszczałam. Dostałam kilka bardziej czy mniej perwersyjnych propozycji i otworzyłam pierwszą książkę w tym roku która nie jest podręcznikiem do anatomii. A jeszcze przeglądając zdjęcia znalazłam bardzo ciekawe ujęcie mojej Achajki..

Ten kot zdecydowanie jest sługą Szatana ;O

Co by tu więcej napisać...jest prawie południe a jeszcze nic nie jadłam i jakoś nwm czy coś zjem... mam ochotę to kilka dni sobie odpuścić, może trochę herbatki ew coś drobnego jak będę musiała. Może wgl kilka dni na samych płynach? Zobaczymy jak to będzie ale stawiam że jak będę miała gościa- nie zjem nic.. Przed nim też nic a po nim...nie mam pojęcia.

Żyletka dalej kusi ale nie dotykam jej, nawet nie patrzę w tamtym kierunku. Będzie dobrze
Do końca ferii musi być 58 kg! <3

Trzymajcie się ciepło ;3


Aktualizacja:
Chwilę temu dzwonił do mnie chłopak. Pytał czy jadłam śniadanie, jak się czuję.. I stwierdził że nie chce żebym  znowu wpadła w to gówno. Ciekawe co by powiedział,gdyby zobaczył że ja nigdy z niego nie wyszłam..

decyzja: 600 kcal ?

Śniadanie : 1/2 pomelo - 150 kcal
Obiad:kubek zupy pomidorowej bez klusek i wgl.. - 100 kcal?
Kolacja:1 ciastko  ( bo piekłam xd) - 150 kcal może..

Łącznie :400 kcal

Nie wiem czy ich smak jest warty tych dodatkowych 150 kcal ale co tam..

sobota, 17 stycznia 2015

63- Jeszcze się nie poddałam.

Ave!

No to tak... na początek muszę się wytłumaczyć. Od 7 stycznia wieczorem do wczorajszego wieczora byłam w internacie. Liczyłam że napiszę ale na miejscu zdziwko- google się 15 minut ładowały bo internet był jakoś taki mega słaby a w telefonie mi się skończył. Ponadto półrocze, wstawianie ocen i tak dalej no to wiadomo, trzeba było spiąć dupę i się uczyć..
Jeśli mam być szczera- wyszło jak zawsze- chujowo D:

Waga- 63 kg.. nie trzymałam żadnej konkretnej diety oprócz ograniczenia do 600 kcal.
W weekendy starałam sie mało jeść ale tak jak zapowiadałam- sobota w internacie to jeden wielki burdelo-melanż. Bawisz się w pokoju nr XYZ budzisz się w nocy piętro niżej i takie tam xd

Jutro jadę na dzień babci więc niestety dzień w dupę. Ponadto mam jakąś infekcję gardła i boli niemiłosiernie ale wnioskując po węzłach chłonnych- już się kończy. Tak więc od poniedziałku dalej lecę..tym razem z jakąś konkretną dietą ;3

Ojj..nie wiem co napisać. W sumie nie za bardzo mam co.. może to że znowu się pocięłam- po pół roku przerwy. Nie wiem czemu. Znowu pomogło... Oczywiście  M się o tym dowiedział.. sama mu powiedziałam a poza tym i tak by zauważył. Myślę że bardziej było mu przykro z tego powodu niż był zły...widziałam to po nim a mimo to wcale nie żałuję. Kolejne postanowienie że więcej tego nie zrobię.

A tak wgl mój facet znowu wygląda coraz lepiej, ma już taki mega kaloryfer że ja nie mogę..też muszę się za siebie zabrać ;__________;



No a na razie...


wtorek, 6 stycznia 2015

67 kurwa...

Ave!

No to tak- okres spóźniony  o 8 dni, brzuch boli niemiłosiernie ale żyje się dalej.

Jak widać przez pierwsze 3 dni bardzo ładnie sobie poradziłam, bez żadnych przekroczeń :)
Efekt? 1 kg w dół. Wiedziałam że mam rozwalony metabolizm ale nie że aż tak bardzo..

Dziś ostatni dzień w domu, wieczorem wyjeżdżam do internatu (albo rano..w sumie to chyba rano bo mi się trochu dziś nie chce ;/ ). Natomiast jutro dzień wolny od zajęć bo są egzaminy praktyczne..
Plany? Zapewne Wa-wa, moja szkoła jest w 2 strefie, kilka przystanków od 1 więc niezbyt daleko.

Dzisiaj dzień na samym serku wiejskim!
Mam dylemat czy dobić 600 czy 700 kcal bo mam pudełko serka które całe ma lekko ponad 400 ale chyba muszę się trochę nawodnić bo ostatnio mało piję.. Myślałam nad uzupełnieniem tych 200/300 kcal w soku porzeczkowym(100 ml ok 30 kcal), chyba trochę witaminy C dobrze mi zrobi ;)

Zdjęcia postaram się dodawać jakoś co tydzień bo częściej się chyba nie opłaca.. Tym bardziej tak jak teraz- co to jest 1 kg w dół...

Tutaj też opiszę kolejne 3 dni, zwyczajnie nie chce mi się co dzień pisać nowego postu, nie mam o czym.. A więc dziś serek wiejski light, jutro głodówka( chyba że mojemu M znowu odwali i będzie wciskał we mnie jedzenie..co ostatnio zdarza się coraz częściej) a w piątek postaram się zjeść tylko warzywa z obiadu w internacie.. śniadanie i kolację to zobaczę..

Natomiast w weekend zapowiadają się 2 całkowite sprzeczności.
1. 2 dni na wyżywieniu własnym a więc mega zdrowa dieta lub głodówka
2. Impreza...a zasadniczo nie tyle impreza co % będą się lały strumieniami bo koleżanki ode mnie i z pokoju obok też zostają na weekend ;3

No i co robić..co robić... Na pusty brzuch pić nie powinnam a jeść jakoś specjalnie nie chcę...
Dupa nie impreza, ekipa się rozpadła xD Tak to jest jak się człowiek na coś nastawi.. a tam, sama się z kumpelą z pokoju napiję i pooglądamy jakieś filmy..

Środa

Śniadanie
serek wiejski -200 kcal

Obiad
serek wiejski- 150 kcal

Kolacja
serek wiejski-50 kcal
pomidor śliwkowy-20 kcal

sok porzeczkowy przez cały dzień  -270 kcal

Bilans: 700

Czwartek

Śniadanie
X

Obiad
X

Kolacja
tiger- 100 kcal

Bilans: 100 kcal


niedziela, 4 stycznia 2015

68 kg

Ave!

Powolnym krokiem nadchodzi lub nie nadchodzi okres więc nie mogę stwierdzić na ile to 68 jest z tłuszczu i czy to nie przypadkiem zatrzymanie wody...

Od dziś do czwartku postaram się trzymać planu początkowego żeby jeść zdrowo + dużo białka( tak ok 700 kcal dziennie).

W czwartek wracam do internatu więc będzie ciężko, prawdopodobnie piątek(lub czwartek) do niedzieli głodówka.

Później przez 5 dni to co jest ale bez pieczywa. Więcej ograniczać nie muszę bo jestem wegetarianką a podstawą żywienia  jest u nas mięso ;/

A po tym tygodniu będą ferie.. mogę je rozdysponować jak będę chciała. Zastanawiam się trochę nad dietą kopenhaską ale żeby np rybę zastąpić chudym białym serem albo coś. To jeszcze będzie do zweryfikowania.

No to tak na szybko - zdjęcia z dnia 1:



Huh, bardzo tęskniłam za pisaniem. Ciekawe czy ktoś wgl tu wejdzie. Postaram się poczytać blogi na których kiedyś mocniej się udzielałam, może ktoś mnie jeszcze pamięta ;)


Cel na styczeń?
60 kg? albo chociaż 63...











Śniadanie
3/4 szkl mleka - 120 kcal
5 łyżek płaskich musli -150 kcal
(270 kcal)

Obiad
szkl. kawy z mlekiem -100 kcal
ser mozzarella- 150 kcal
pomidor-30 kcal
oliwki- 50 kcal kcal

Kolacja
garść chipsów podczas oglądania filmu- akurat pewnie ze 100 kcal

Bilans : 700 kcal


/Jako że nie będę pisała co dzień- będę pod postem dodawała kolejne dni.
Nowy post pojawi się w środę./

Poniedziałek

Śniadanie
ser biały chudy - 170 kcal
sok porzeczkowy - 60 kcal
1 faworek ( babcia wpadła a nie mogłam oczywiście odmówić ; / - 70 kcal

Obiad
Kilka łyżek jogurtu naturalnego z musli - 200 kcal
pralina kawowa - 50 kcal

Kolacja
reszta jogurtu z łyżeczką musli - 150 kcal

Bilans :700

Wtorek

Śniadanie
Jogurt z musli jak wczoraj-200 kcal
Latte bez cukru- 70 kcal

Obiad
ser biały chudy - 170 kcal
3 płaskie łyżeczki dżemu jagodowego 110 kcal

Kolacja:
reszta jogurtu z łyżeczką musli - 150 kcal


Bilans 700 kcal